![]() |
| Renoir. La promenada. |
- O! Cóż to? To teraz sam chodzisz już. Bez Antosi?
-Teraz nie chodzę już razem z Antosią.
- Zerwałeś z nią?
-Nie, tylko się z nią ożeniłem.
Z dawnego humoru..... Na balu:
- Powiedział mi, proszę mamy, że świat był pustynią, nim mnie poznał.
-No, to teraz już pojmuję, dlaczego tańczy jak wielbłąd.
- Może mi pan wyświadczyć z pewną grzeczność?
-Ależ jaką?
-Niech pan teraz zacznie mi deptać lewą nogę, bo prawą już ledwie czuję.
Zostając jeszcze w temacie balu przytoczę poprawną rozmowę, jaka powinna odbywać się w trakcie walca (według poradnika "Przewodnik zakochanych.....")
Kawaler zbliża się do panny siedzącej w towarzystwie swej matki i skłoniwszy się, mówi:
K. Czy mogę panią prosić do tego walczyka?
(panna z pytającem się spojrzeniem do matki)
P. Mamo?
M. Idź, córko! Jeżeli pan takłaskaw!....
(w tańcu)
K. Pani tańczysz jak baletnica!
P. Fe!
K. Czy pania razi to porównanie?
P. Nie! Ale mnie pan za bardzo przycisnął.
K. Och! Pardon!
(tańcza dalej)
K. Jak się pani bawi na dzisiejszym balu?
P. Dziękuje!Tańczę dosyć.
K. Nic dziwnego.
P. Dlaczego?
K. Zostawiam to własnej domyślności pani.
P. A! Zapewne zalety baletnicy, z którą łaskawie mnie porównał!...Fe!
K. Czyż znowu panią ścisnąłem?
P. Nie!
(kawaler ściska ją mocniej)
P. Ja doprawdy pasyami lubię walca! Słusznie pisze ktoś tam w swoich chansons
(nuci do taktu)
P. "Tańcząc walca hopsa! Z podobnym do mopsa!".
(tańczą dalej)
Tak przeprowadzona rozmowa gwarantowała sukces towarzyski i zdobycie uznania w oczach kawalera bądź panienki. A te młode damy, które nie miały szczęścia i powodzenia na balu mogły skorzystać z rad pewnego poradnika, który w kryzysowych sytuacjach zalecał:
" Młoda osoba niedość często zapraszana do tańca nie powinna z tego powodu okazywać złego humoru; rozmawiając z zajęciem, z najbliżej przy sobie siedzącą sąsiadką, okaże, że nie zwraca uwagi na opuszczenie i zapomnienie.... zaś gospodynie domu powinny namawiać młodych ludzi, aby szli zapraszać do tańca panny, których powieszchowność nie jest dostateczną zachętą do angażowania".
Z dawnego humoru:
Maż: Wiesz o tem moja duszko, że król Salomon miał trzysta żon i siedemset nałożnic? I cóż ty na to?
Żona (wzdychając): Że ty byłbyś nędznym Salomonem.
- Cóż to - podobno żonia uciekła?
- E, gorzej - już wróciła!....
-Panny jeżeli płaczą w dzień ślubu, to zwykle nie nad swoim, ale przyszłego męża losem.
-Prosisz pan zatem o rękę mojej córki?
-Tak panie i mam pewne nadzieje....
-O ile mi się zdaje, nie posiadasz pan żadnego majątku?
-Tak panie, ale spodziewam się.
- Po kim jeśli wolno spytać?
-Po moim teściu łaskawy panie.
-Zdradzony mąż mści się na żonie. Zdradzona żona na rywalce swojej.
- Ileż ci mężczyźni muszą mieć pieniędzy, żeby módz zapłacić za nasze stroje, apartamenty, zabawy i inne przyjemności.
-Dlatego też najlepiej rozłożyć te wydatki odrazu na kilku.
Tak więc XIX wieczne zwyczaje i obyczaje są niezmiernie interesujące i warte poznania. To było życie naszych przodków, a oni również czasami musieli zmierzyć się z podobnymi do dzisiejszych problemów. I może kiedyś, za następne 100 lat mój potomek będzie z ciekawością poznawał "dawne" życie swojej praprabaci i śmiał się z mody, pojmowania miłości oraz innych aspektów życia XXI wieku.
A na koniec zacytuje anonimowy wierszyk z XIX wieku (z przymrużeniem oczka):
Anonimowy wierszyk
Jakie drzewo takie wiórki,
jakie chmury, takie deszcze,
jakie matki, takie córki,
a zazwyczaj gorsze jeszcze...
*Źródła cytatów: Lisak A, Miłość, kobieta i małżeństwo w XIX wieku, Warszawa: Bellona 2009


